Komisja Majątkowa działająca przy MSWiA została powołana w 1989 roku i stała się ogromną przepompownią publicznych pieniędzy do struktur kościołów (głównie katolickiego). Politycy w swoich szacunkach mówią o 100–200 miliardach złotych. To wszystko niezależnie od tzw. Funduszu Kościelnego, który miał być rekompensatą za mienie utracone w PRL. Innych właścicieli niż kościelni pominięto w reprywatyzacji.
Powstaje pytanie, skąd ta wielka miłość i szczodrość Kiszczaka i Jaruzelskiego wobec strony kościelnej? Nawet naiwni nie podejrzewają chyba, że to "za nic".
Warto zapytać, czym zajmują się kościoły, na co mają (czy miały) wpływ? Otóż kościoły zajmują się kształtowaniem poglądów i postaw ludzi oraz ich właściwym informowaniem. Przypominam, że działo się to w roku 1989, kiedy reżimowej telewizji nikt nie wierzył, a gazeta Michnika dopiero startowała. Kler miał ogromny autorytet i siłę oddziaływania.
O tym, że "upadek komunizmu" i okrągły stół były tylko tanią farsą dla prostego ludu, nie muszę dziś przekonywać. Ale wtedy niewielu zdawało sobie z tego sprawę. Kościół mógł odegrać tu kluczową rolę – mówić prawdę i budzić społeczeństwo albo (używając języka biblijnego) zwodzić lud. Co wybrał, większość Polaków zdążyła już poznać, a ostatni "nieświadomi" zobaczyli przy okazji konfliktu wokół krzyża przed pałacem namiestnikowskim.
Dwadzieścia lat zwodzenia za kilkaset miliardów złotych (Komisja Majątkowa to tylko część złodziejskiej prywatyzacji publicznego grosza na rzecz kościołów) to i dużo, i mało. Mało, gdy się weźmie pod uwagę realne zagrożenie życia, zdrowia i mienia postkomunistów przy przechodzeniu przez etap "oddawania władzy przez jej zatrzymanie". Dużo, gdy kościelny Murzyn zrobił swoje i dziś jest jak wyleniały pies, a rządem dusz zajmują się z powodzeniem TVN i GW. Polacy już tak powszechnie nie ufają hierarchom (tylko od czerwca do września zaufanie do kościoła spadło o 10% - CBOS). A więc zabrano się za rozliczenie przekrętów Komisji Majątkowej...
Paweł Chojecki
1989 r.
2010 r.
