Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
235
BLOG

BYĆ KOBIETĄ, BYĆ KOBIETĄ...

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Rozmaitości Obserwuj notkę 109

W czasach, w których przyszło nam żyć, można zaobserwować pogłębiającą się tendencję w zacieraniu różnic między płciami. Dziewczęta są męskie, a chłopcy niewieścieją. W efekcie trudno niekiedy powiedzieć, z kim ma się do czynienia. Wydaje się, że jest to efekt między innymi zaniedbań w wychowaniu dziewczynek przez matki, a raczej tego, że pozostawiają kształtowanie swoich córek tylko szkole i to szkole koedukacyjnej, która psuje zarówno dziewczęta, jak i chłopców, bo przecież jej celem nie jest przygotowanie kobiety i mężczyzny do pełnienia ich ról życiowych. Nie chodzi mi tu bynajmniej, by kreować wzór lalki, bo takich nigdy nie brakowało i nie brakuje, ale o takie dziewczęta, które byłyby zaradne, ciche, wytrwałe, szanujące swoich ojców i mężów, delikatne, czułe... po prostu kobiece. Media, szkoła i same matki wyśmiewają taki wzór kobiety i kształtują w dziewczętach męskie cechy, które każą im walczyć o pozycję społeczną oraz egoistycznie spełniać swoje zachcianki i pragnienia. W rezultacie mają, a kolejne będą miały, bardzo duże problemy w dobrym wypełnieniu swoich obowiązków jako żony i matki, o ile w ogóle będą się do tego nadawały.

Dla przypomnienia, jak w polskich domach poważnie podchodzono do wychowywania dziewcząt, przytoczę kilka fragmentów książki  Klementyny z Tańskich Hoffmanowej z 1833 r. "Listy o wychowywaniu dziewcząt":  "Ja chcę na przykład, żeby moje dziewczęta umiały niewiele wprawdzie rzeczy, ale gruntownie i dobrze; a żadnej nauki technicznymi słowy, z reguł, uczyć ich nie myślę; bo sądzę, że ten sposób szkolny, dla mężczyzn konieczny, dla nas nieprzyzwoity. W kobiecie, wszystko co się umiejętności tyczy, powinno być łagodne, nieśmiałe, na wpół ukryte; wszystko, co umie, powinna umieć jakby z natchnienia, jakby niechcący; wtenczas nauka nie szkodzi bynajmniej powabom płci jej właściwym, owszem, dodaje jej wdzięku, zniknie on zupełnie, skoro po męsku uczyć ją będę" [...]

"Bez żadnego zatem przymusu mężczyznom wyższość przyznawać będą, skromności przy świetle nie stracą, i nigdy kobietami być nie przestaną".1

Pani Klementyna krytykuje również praktykę oddawania dzieci na wychowanie obcym osobom. Współcześnie uważa się, że najważniejsze dla więzi i relacji dziecka z matką są trzy pierwsze lata, a potem to już może samo ruszać na podbój świata, zwanego umownie przedszkolem. Nie chcę umniejszać wartości i radości z tych pierwszych lat po pojawieniu się dziecka w rodzinie, ale zgadzam się w zupełności z Panią Hoffmanową, że najważniejsza rola matki i ojca zaczyna się właśnie później, bo: "Fizyczne wychowanie można bezpiecznie komu innemu powierzyć, główny tylko zostawiając sobie dozór; bo każda prawie piastunka równie dobrze jak matka dziecko przewinie, wykąpie, umyje, ubierze; ale nad moralnym, nikt lepiej od matki czuwać nie potrafi. Od drugiego roku staram się więc mieć jak najczęściej dziewczynki moje przy sobie, w piątym roku zaczęłam uczyć czytać dziewczęta moje, do tej chwili nauki ich kończyły się na rozmowach ze mną i na ręcznych zatrudnieniach."2

"Żal mi zawsze tych matek, które bez koniecznej potrzeby między siebie i córki obcą stawiają osobę; nie wiedzą zapewne, jakiej się pozbawiają pociechy. Ta osoba, dopełniając ich powinności, wchodzić musi w ich prawa, odbiera im ufność i przywiązanie dzieci, i tę chlubę, tę zasługę, która spływa na matkę, kiedy córka przez nią jedynie wychowywana, cnotą i światłem jaśnieje. Ja znam powinności niewiasty i tak je wysoko cenię, żebym tych starań nie odstąpiła komu innemu."3

Mówi też o obowiązkach, które matki powinny nakładać na swoje córki, i jest to raczej niepoprawny politycznie pogląd na pracę dzieci.
"Z wolna, ale wcześnie dziecię sposobić do pracy należy, maleńkie i łatwe zrazu zadawać mu powinności, pomnażać z wiekiem ich trudności i liczbę, a tak nieznacznie zatrudnienie drugim życiem stanie się dla niego. Ja nawet zaraz od początku postanowiłam sobie prawo nie opuszczania tych nauk dziewcząt moich, i dawania ich ile możności o regularnej godzinie, czy miały ochotę czy nie."4

Nic dodać, nic ująć. Mam nadzieję, że uda mi się wychować moje córki w takim właśnie duchu.

Anna Kopeć


Przypisy:
1. Klementyna z Tańskich Hofmanowa, Listy o wychowywaniu dziewcząt, Wrocław 1833, ss 28-30, 33-38 [w:] Źródła do dziejów nauczania domowego dzieci polskich w XIX i początku XX wieku, pod red. Krzysztofa Jakubiaka, Grażyny Karłowskiej, Moniki Nawrot, Adama Winiarza, Bydgoszcz 2005, ss. 57-58.
2. Tamże
3. Tamże
4. Tamże

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości